Urodziły się w trudnym miejscu: wielkie blokowisko, duży ruch samochodów i wrogo nastawieni ludzie. Kotka-matka jest kotką dziką (wolnożyjącą). Jakiś czas temu pisałam o naszej próbie złapania całej kociej rodzinki celem sterylizacji kotki i znalezienia domów kociętom, o ile okażą się podatne na oswojenie, które jest możliwe do określonego wieku kociąt.
Akcja była połowicznym sukcesem - kocięta zostały złapane, ale kocica niestety była zbyt nieufna.
Kociaki zostały oddane pod opiekę fundacji, która wyleczyła je z kociego kataru i wykastrowała. Wszystkie trzy okazały się kocurkami. Były odwiedzane w fundacji - po to, aby pracować nad ich oswajaniem z człowiekiem. Maluchy reagowały na to pozytywnie choć bardzo powoli.
Dlaczego historia kotków jest więc smutna? Akcja była połowicznym sukcesem - kocięta zostały złapane, ale kocica niestety była zbyt nieufna.
Kociaki zostały oddane pod opiekę fundacji, która wyleczyła je z kociego kataru i wykastrowała. Wszystkie trzy okazały się kocurkami. Były odwiedzane w fundacji - po to, aby pracować nad ich oswajaniem z człowiekiem. Maluchy reagowały na to pozytywnie choć bardzo powoli.
Bo ich czas pobytu w fundacyjnej lecznicy dobiega końca (już jutro!) i fundacja, nie mając lepszego pomysłu, ani przekonania, że kociaki rokują na oswojenie, postanowiła wypuścić kociaki w miejscu skąd zostały zabrane. Lub w innym bardziej bezpiecznym - ale to dopiero po naszych protestach...
Nie o taki koniec nam chodziło. Liczyłyśmy, że - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - po kastracji kocurki trafią do domu tymczasowego na kontynuację socjalizacji z człowiekiem. A potem - jeśli ta pójdzie dobrze - do nowych domów.
Wzięłyśmy sprawę w swoje ręce, w internet i facebook poszły ogłoszenia udostępniane wiele razy przez ludzi dobrej woli, w tym tych z fundacji, że potrzeba nam pilnie domu tymczasowego dla tych maluchów. Domu, który pomoże kontynuować socjalizację a jeśli ta by się jednak nie udała, zaopiekuje się kociakami do czasu, aż znajdziemy im przyjazne miejsce do życia wolności, gdzieś na wsi najlepiej.
Wzięłyśmy sprawę w swoje ręce, w internet i facebook poszły ogłoszenia udostępniane wiele razy przez ludzi dobrej woli, w tym tych z fundacji, że potrzeba nam pilnie domu tymczasowego dla tych maluchów. Domu, który pomoże kontynuować socjalizację a jeśli ta by się jednak nie udała, zaopiekuje się kociakami do czasu, aż znajdziemy im przyjazne miejsce do życia wolności, gdzieś na wsi najlepiej.
W odpowiedzi na te ogłoszenia otrzymałyśmy słowa wsparcia i lajki, oferty domu tymczasowego brak... A czasu coraz mniej :(
Jeśli masz doświadczenie z kociakami, trochę czasu i wolne miejsce w mieszkaniu, i jeszcze do tego mieszkasz w Krakowie lub okolicach - możesz wciąż zmienić los tych kociaków.
Całe ogłoszenie o poszukiwanym domu dostępne TUTAJ
Świetny blog! Zapraszam do siebie :) https://hubert-kot-ktoryjezdzirowerem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń