To nie żart. Na pięknym, nowoczesnym, ogrodzonym osiedlu w jednym z większych miast w Polsce postanowiono zakazać dokarmiania kotów.
Kto postanowił?
Nikt się pod tym absurdem podpisać nie zechciał. Na pewno nie była to administracja bloku, bo tam są ludzie, którzy mają jakąś podstawową wiedzę o dzikich wolno żyjących, ich prawach i znaczeniu dla ekosystemu miejskiego. Ten zakaz to inicjatywa oddolna któregoś z mieszkańców. Czy tylko jednego? Tego nie wiadomo.
Wiadomo na pewno, że koty nadal są dokarmiane, a w porozumieniu z tutejszą fundacją podjęliśmy też próbę ich złapania (zwłaszcza kotki z młodymi) w celu sterylizacji. O tym - następnym razem.
A zakaz sobie wisi, jako smutne świadectwo poziomu intelektualnego i wrażliwości mieszkańców...
A zakaz sobie wisi, jako smutne świadectwo poziomu intelektualnego i wrażliwości mieszkańców...
O kotach wolno żyjących i o tym czym się różnią od kotów bezdomnych oraz o tym jak to wszystko wygląda w świetle przepisów prawa można przeczytać TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz